Witek i jego przygody

Witek był chłopcem, który uwielbiał przygody. Między drzewami budował kryjówki, w lesie wiązał liny i huśtał się na nich, a zimą budował igloo, aby mógł bawić się w Eskimosów. Zawsze coś wymyślał, a jego wyobraźnia nie miała żadnych granic. Pewnego razu jednak przeżył prawdziwą przygodę.

Kiedy zaczęły się wakacje, Witek pojechał na kilka dni do swojego wujka i cioci. Bardzo to miejsce lubił, ponieważ zawsze coś się tam działo. Tym razem jednak naprawdę miał na co czekać. Jego wujek miał pewien plan i dał Witkowi tylko małe wskazówki, aby cieszył się na to, co go czeka. Powiedział mu: „Weź ze sobą kąpielówki i jakąś małą rzecz, którą chętnie komuś dasz.” Witek więc spakował to, co powiedział mu wujek, i ciągle myślał, co z wujkiem zrobią. Nie mógł się doczekać przygody, którą wymyślił wujek.

Bajka do czytania - Witek i jego przygody
Witek i jego przygody

Aż pewnego dnia nadszedł ten wielki dzień. „No to dzisiaj, przyjacielu. Załóż kąpielówki, na to coś wygodnego, weź plecak z rzeczami, a ja spakuję resztę. Wyruszamy,” oznajmił Witkowi wujek i po chwili byli już na leśnej ścieżce prowadzącej do rzeki. Już z daleka Witek słyszał nurt rzeki, który płynął z gór. Kiedy zbliżali się do celu, Witek aż płonął z niecierpliwości. Ciągle tylko podskakiwał wokół wujka i pytał go, dokąd idą i kiedy już tam będą. Aż w końcu dotarli do brzegu rzeki, gdzie zobaczył przywiązany mały kajak. W niej była duża pusta beczka.

„No to wsiadaj, Witku. Ten kajak mamy wypożyczony na cały dzień. Nie musisz się bać, jest bezpieczny. A do beczki włożymy nasze rzeczy i plecaki. Tam nic im się nie stanie i nawet się nie zamoczą. No to wypływamy.” Uśmiechnął się wujek, a Witek z radością wskoczył do kajaku, szybko włożył wszystko do beczki i nie mógł się doczekać, dokąd popłyną. Wujek po drodze wyjaśnił Witkowi, jak posługiwać się wiosłem i jak utrzymać łódź w kierunku jazdy. Ale to nie było wszystko, co czekało na Witka.

Kiedy płynęli obok drzew, chłopiec zauważył strzałki, które były na drzewach. Pokazywały kierunek, w którym płynąć. Potem jednak zobaczył wystający brzeg, na którym było drzewo z napisem: „Cel za sto metrów. Biegnij wzdłuż rzeki i szukaj największego kamienia.” Nagle wujek zawołał: „Witku, skręcimy do tego brzegu i tam się zatrzymamy.” I tak po wielkim wysiłku i walce z prądem rzeki udało im się dopłynąć do brzegu. Przywiązali tam swój kajak i poszli zgodnie z instrukcjami wzdłuż rzeki, szukając największego kamienia. Kiedy Witek go zobaczył, podbiegł do niego i zaczął wokół niego szukać. Nie mógł się doczekać, co tam znajdzie. Może tam będzie skarb. Skrzynia pełna klejnotów lub pieniędzy albo kolejna mapa, dokąd iść dalej. Szukali, jakie tajemnice kryje kamień.

I nagle na coś natrafił. Mała zamknięta metalowa skrzynka i była pełna. Witek niecierpliwie ją otworzył, ale to, co tam zobaczył, tego w ogóle się nie spodziewał. Mały notes w woreczku, ołówek i kilka małych przedmiotów. Obrazek, jojo, bransoletka, kompas i zakładka do książki. Witek spojrzał niezrozumiałe na wujka: „Co to jest, wujku?” „To się nazywa kesz. To specjalny skarb. Kiedy go znajdziesz, zapisujesz to w notesie i wybierasz rzecz, którą chcesz, a w zamian zostawiasz coś swojego. W ten sposób pudełko zawsze pozostaje pełne. Nie jest ważna zawartość tego skarbu, ale przygoda, którą przeżyjesz podczas jego poszukiwania,” wyjaśnił wujek.

Oczy Witka rozbłysły. To było sto razy lepsze niż biżuteria i perły. Wybrał kompas i włożył tam swoje małe metalowe autko. Całą drogę powrotną ciągle myślał, kto weźmie jego autko następnym razem. Witek był bardzo zadowolony z przygody, którą wujek dla niego przygotował. I nigdy nie zapomni, że czasami nie jest ważny cel wyprawy, ale droga.

4.7/5 - (33 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *