W pewnej wiosce żył piesek. Przywiązany na smyczy do budy zawsze był wesoły i z chęcią bawił się z mieszkającymi w okolicy dziećmi. Ze swojego miejsca mógł podchodzić do dużego drzewa, w którego cieniu odpoczywał w ciągu dnia.
Piesek ten był niewielki, lubił szczekać i jeść mięso, jednak przede wszystkim lubił dzieci i wywoływanie u nich radości. To dla ich uśmiechów nauczył się reagować na komendy: podawał przednie łapy, kiedy dzieci wołały: „daj łapę!”, szczekał na zawołanie i z chęcią biegał za patykami lub piłeczkami, o ile pozwalała mu na to smycz.
Ale piesek ten miał swój sekret — ukrywał prawdziwe uczucia, jakie czaiły się w jego psim sercu. Za dnia pełen był energii i radości, jednak kiedy wieczorami i w nocy pozostawał sam, płakał i cicho skomlał, smutny ze względu na swój los. Chciał żyć bliżej ludzi w ich domach, jednak właściciele tego nie chcieli. Jego domem była buda na podwórzu i to na razie nie miało się zmienić.
Piesek próbował rozgryźć smycz, by poczuć się wolnym, ale jego drobne, choć ostre ząbki nie dały radę materiałowi. Trwał więc tak na swoim posterunku, a wiosenne dni zamieniały się powoli w letnie, dzieci spędzały z nim więcej czasu, czuł się więc bardziej szczęśliwy.
Jednak jego zachowanie nie było całkowicie niedostrzegalne — pewien chłopiec o jasnych włosach, który kochał tego pieska, choć nie był jego właścicielem, usłyszał kiedyś płacz zwierzęcia. Jemu też zrobiło się smutno, dlatego poszedł do pana, u którego piesek mieszkał na podwórku, i poprosił, by ten dał mu więcej wolności.
— Błagam pana, niech pozwoli mu pan biegać za dnia, a wieczorami wchodzić do domu, ten piesek pragnie obecności ludzi cały czas!
Właściciel nie dawał wiary tym słowom. Chłopiec przekonał go, by przez jedną noc mężczyzna słuchał, czy pies nie płacze, a jeżeli tak, to wziął go do domu.
Właściciel uległ prośbie, bo poruszyły go łzy w oczach chłopca, dlatego słuchał. Zdziwił się, kiedy po zmroku doszło go skomlenie pieska. Zasmuciło to mężczyznę, który poszedł do budy i odwiązał psa, po czym zaprowadził pieska do domu.
Zwierzątko nie umiało uwierzyć w swoje szczęście. Ochoczo zapoznawało się z zapachami domu. Jego ogon poruszał się z radości, a pies dopadł do właściciela i zaczął lizać po twarzy, okazując w ten sposób swoje zadowolenie.
To przekonało mężczyznę, że pies będzie czuł się najlepiej, kiedy będzie mógł być wraz z dziećmi za dnia, a wieczorami w domu z ludźmi, których kochał.
Od tamtej pory pies nie musiał ukrywać swoich uczuć. W dzień bawił się swobodnie na podwórku z chłopcem i innymi dziećmi, wieczorami siedział w przedsionku domu, czując, że właściciele są w pobliżu, i nie potrzebował niczego więcej, by zawsze być wesołym pieskiem.