Był już wieczór, na niebie pojawił się księżyc, wokół niego zaczęły świecić gwiazdy, a w żadnym z okien nie paliło się światło. Wszyscy w mieście spali. Była głęboka noc. Ale mimo że było tak późno i nikt się nie obudził, pod łóżeczkiem jednego z dzieci słychać było ciche szuranie. To było w pokoju Wacława.
Wacław był mądrym chłopcem, sportowcem i modelarzem, ale był też strasznym bałaganiarzem. To właśnie pod swoim łóżkiem trzymał wszystkie rzeczy, które powinien wyrzucić do kosza. Papierki po gumach do żucia, resztki ciastek, zepsute koła samochodowe i wiele innych. I to właśnie dlatego, że zgromadził tam tyle śmieci i wyrzuconych przedmiotów, do jego łóżka przychodziły skrzaty.
Te skrzaty były małe i czarne, więc nikt ich nie widział. Chodziły tam, gdzie wiedziały, że jest bałagan i zbierały wszystko. Wszystko, co mogły znaleźć. Potem zabierały to z powrotem do swojego ukrytego domu. Ale kiedy były w czyimś pokoju, sprzątając bałagan, często zdarzało się, że podnosiły coś, co nie było śmieciem. Na przykład zabawkę. Kiedy te skrzaty odwiedzały pokój Wacława w nocy, bardzo się cieszyły z tego bałaganu.
„Tu jest jak w raju! Tutaj jest tyle rzeczy. To jest wspaniałe. Będziemy się dobrze bawić” – cieszyły się skrzaty pod łóżkiem Wacława. I tak, głęboko w nocy, gdy wszyscy już spali, w pokoju Wacława słychać było tylko szelest. Skrzaty zabrały wszystko, co mogły znaleźć. Ale niestety zabrały też ulubiony samochód Wacława. Leżał na podłodze, więc pomyślały, że mogą go zabrać.
Rano, kiedy Wacław wstał, macał ręką podłogę. Chciał znaleźć swój samochód. Ale nigdzie go nie było. Szukał go po całym pokoju, ale wyglądało to tak, jakby podłoga zapadła się wraz z samochodem. Następnej nocy klocki lego, które były na podłodze, zniknęły. A następnej nocy zniknęła rakieta, która leżała pod jego łóżkiem. I tak było każdej nocy. To, czego zapomniał posprzątać, zawsze znikało. I nie mógł tego znaleźć.
Wacław postanowił dotrzeć do sedna sprawy i rozwiązać zagadkę. Zdecydował, że nie będzie dziś spał. Będzie miał oczy otwarte i może coś zobaczy. Późnym wieczorem oczy mu się zamykały, ale wciąż starał się nie zasnąć. Leżał w łóżku i czekał. Kiedy nagle pojawił się błysk, a potem usłyszał szuranie pod łóżkiem, ostrożnie pochylił się i cicho spojrzał pod siebie. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Zobaczył małe czarne ludziki biegające pod jego łóżkiem, zbierające wszystkie jego rzeczy. Był tak zaskoczony, że przewrócił się i spadł z łóżka. Małe skrzaty były zaskoczone i stały jak oparzone z rękami pełnymi rzeczy i pełnymi plecakami. Spojrzały na Wacława leżącego na podłodze naprzeciwko nich i szeptały między sobą.
– Myślisz, że nas widzi? Co zrobimy? – powiedział jeden z nich. Drugi skrzat odpowiedział:
– Nie ruszaj się, może nas nie zauważy.
– Ale ja was widzę. Co wy robicie? To moje rzeczy! – warknął Wacław.
Skrzaty były przerażone. Ale potem zrozumiały, że nie ma już wyjścia i muszą powiedzieć prawdę.
Na swoją obronę powiedziały:
– Wyrzuciłeś te rzeczy, Wacław. Jesteśmy skrzatami zbieraczami. Chodzimy w nocy do pokojów dzieci i szukamy rzeczy, które dzieci wyrzuciły i których nie posprzątały. Zbieramy je. To nasza praca i lubimy te rzeczy.
– Ale ja ich nie wyrzuciłem – bronił się Wacław.
– Może ich nie wyrzuciłeś, ale ich nie posprzątałeś i niektóre z nich wrzuciłeś pod łóżko. A tak się nie robi z rzeczami.
Wacław zdał sobie sprawę, że skrzaty mają rację. Obiecał im, że posprząta swoje rzeczy, aby nie musiały więcej przychodzić do jego pokoju. I dotrzymał słowa. Od tamtej pory nikt nie widział już żadnych porzuconych zabawek w pokoju Wacława. Bał się, że skrzaty zabiorą je w nocy.