Kiedy w kalendarzu pojawił się grudzień, nastała zima. Wskazówka termometru wciąż spadała, a na szybie pojawił się szron. Wszystkie dzieci czekały na pierwsze płatki śniegu. Nie mogły się doczekać bitwy na śnieżki, budowania bałwanów i zjeżdżania na sankach z górek. Nawet Tomek zaczynał się niecierpliwić. Był małym chłopcem, którego ferie zimowe właśnie się zaczęły.
Tuż obok jego domu znajdowała się ogromna łąka ze wzgórzem, na które chodził się bawić. Latem puszczał tam latawce i budował bunkry, a zimą jeździł na sankach i budował ze śniegu wszystko, co przyszło mu do głowy.
Wieczór na niebie pojawiły się pierwsze płatki i zaczął padać śnieg. Tomek próbował zasnąć tak szybko, jak to możliwe, mając nadzieję, że kiedy się obudzi, wszędzie będzie biało. I nie mylił się.
Zaraz po śniadaniu wybiegł na łąkę i już zaczął zgarniać śnieg i formować go w kulki. Zbudował bałwana tak dużego jak on sam. Oczy zrobił z kamieni, nos z marchewki, na głowę wsadził mu garnek, a w ręce gałązkę. Bałwanek wyglądał pięknie. Tomek był z siebie dumny. Spędził cały dzień, próbując ulepić bałwana i uczynić go tak dobrym, jak to tylko możliwe. W końcu był bardzo zadowolony ze swojej pracy.
Wieczorem, przed pójściem spać, Tomek wyjrzał przez okno i zobaczył spadającą gwiazdę. Przypomniał sobie, że może wypowiedzieć życzenie. Wyszeptał więc:
– Chciałbym, żeby mój bałwan był prawdziwy i żywy.
Rano obudziło go pukanie do okna. Spojrzał w okno, aby zobaczyć, kto tak wcześnie puka. Ale zobaczył tylko gałązkę stukającą o parapet. Przetarł oczy. Wstał i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Za oknem stał bałwan, którego zbudował na łące. Stuknął w okno i zawołał:
– Tomek, wstawaj, zanim się roztopię, chodź się pobawić – powiedział bałwan.
Tomek stał jak wryty. Przecierał oczy, myśląc, że śni. Kiedy otworzył okno, obudziło go zimne powietrze i Tomek zdał sobie sprawę, że to nie był sen. Jego życzenie się spełniło. Bałwan ożył. Tomek wyszedł na zewnątrz tak szybko, jak tylko mógł, aby przyjrzeć mu się z bliska. Obszedł bałwana dookoła i spojrzał na niego. Potrząsnął głową z niedowierzaniem.
– Na co się gapisz? Chciałeś, żebym żył, więc żyję. Chodź, pobawmy się już, zróbmy jak najwięcej – usłyszał.
Jego śnieżny przyjaciel uśmiechnął się do niego. Tomek zrozumiał, że to prawda i postanowił jak najlepiej wykorzystać spełnione życzenie. Od tego momentu każdego dnia przeżywali razem wiele przygód. Żaden dzień w zimie nie był nudny. Tomek i bałwan stali się najlepszymi przyjaciółmi. Ale miesiące mijały w kalendarzu i zima już się powoli kończyła. Słońce zaczęło świecić coraz mocniej, a bałwan zaczął topnieć. Tomek wiedział, że nie może dłużej go utrzymywać dłużej i było mu bardzo przykro. Ale bałwanek pomógł mu nie być takim smutnym.
– Tomku, weź ode mnie kamyk, gałązkę, doniczkę i marchewkę. Połóż je na swojej półce, żebyś je widział i żebyś o mnie nie zapomniał. Muszę już iść. Ale nie martw się, wrócę, jak tylko zrobi się zimno. Tylko zrób mnie ze śniegu. Wiesz, na wszystko przychodzi czas. Teraz jest czas, aby odejść, ale będzie czas, kiedy wrócę. Nie mogę się doczekać, kiedy cię zobaczę. Miłego lata. Tomek zdążył jeszcze uściskać bałwana.
Potem odłożył wszystko na półkę w domu, tak jak powiedział mu przyjaciel. Wciąż brzmiały mu w uszach jego słowa. Na wszystko przychodzi czas. Gdy Tomek dorósł, przekonał się, że bałwanek miał rację.