Straszydło Frania

Frania była wyjątkową dziewczynką. Żyła wśród straszydeł, a sama była małym uroczym straszydłem. Jej rude włosy były zawsze całkowicie rozczochrane, twarz brudna, a ubranie jakby zszyte ze wszystkich możliwych kolorowych kawałków ubrań. Na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest jak inne dzieci.

Jednak Frania tak bardzo pragnęła mieć przyjaciół wśród normalnych dzieci, mimo że miała mamę  i tatę straszydła. Chociaż chodziła też do szkoły wśród innych straszydeł, wciąż kusił ją ten świat zwykłych dzieci, które straszydłami nie są.

Mama zawsze jej mówiła: „Franiu, tam nie należymy. Ludzie nie rozumieją, jacy jesteśmy, i mogliby cię skrzywdzić. Trzymaj się jak najdalej od świata ludzi.” Frania jednak nie mogła się powstrzymać. Prawie codziennie chowała się za rogiem muru blisko boiska, gdzie bawiły się dzieci, i je obserwowała. Sprawiało jej to radość i myślała, że nikt jej nie widzi. Myślała, że jest bezpieczna.

Bajka do czytania - Straszydło Frania
Straszydło Frania

Pewnego razu, gdy była tak schowana za rogiem i obserwowała dzieci, usłyszała za sobą głos: „Cześć, jestem Lili. Dlaczego jesteś tutaj schowana i nie idziesz się bawić z nami?” Frania tak się przestraszyła, że aż upadła na ziemię. Za nią stała dziewczynka, prawdopodobnie w tym samym wieku co ona. Była bardzo ładna, miała splecione warkocze i ładną kwiecistą sukienkę. Lili stała nad Franią, podała jej rękę, aby pomóc jej wstać, i ponownie powiedziała, żeby poszła się z nimi bawić. Frania odpowiedziała nieśmiało: „Wiesz, ale nie jestem jak inne dzieci. Należę do straszydeł, wyglądam inaczej i tutaj wśród ludzi nie mam co robić.” Lili tylko się uśmiechnęła: „To nie szkodzi, że nie jesteś jak my. Chodź, będzie zabawa.”

I tak Frania, cała podekscytowana i jednocześnie zdenerwowana, poszła za dziećmi na boisko. Przeżyła najpiękniejsze popołudnie. Nikt nie patrzył na nią dziwnie, nikt się z niej nie śmiał. Zdobyła kilku nowych przyjaciół. Od tego czasu Frania chodziła do dzieci prawie codziennie.

Pewnego popołudnia, gdy przyszła na boisko, wszystkie dzieci smutno siedziały na ławce i o czymś rozmawiały. „Co się stało?” zapytała Frania dzieci, ponieważ zauważyła, że coś ich męczy. Lili westchnęła i zaczęła wszystko wyjaśniać: „Wiesz, przychodzi tu do nas jeden duży chłopak. Jest bardzo zły. Wyrzuca nas z boiska, mówiąc, że takie maluchy nie mają tu czego szukać i że jeśli tu będziemy, to nas przepędzi. A my się go boimy. Jesteśmy za mali. Ale bardzo lubimy tu przychodzić.”

Frania zamyśliła się, a potem powiedziała: „Nie martwcie się, przyjaciele. Sprawimy, że to on odejdzie. Od czego jestem przecież straszydłem?” I zaczęła dzieciom wyjaśniać, co wymyśliła. Kiedy zbliżała się godzina, o której miał przyjść zły chłopak, dzieci i Frania były na swoich miejscach tak, aby ich nie widział. Po chwili pojawił się na boisku. Był wysoki i zdecydowanie starszy niż pozostałe dzieci.

Rozglądał się po boisku, kiedy nagle Frania pstryknęła palcami i piłki do koszykówki zaczęły same z siebie skakać wokół wysokiego chłopaka. Odbijały się od ziemi prosto na chłopca. Ten tylko zakrywał głowę i kręcił się w kółko. Kiedy piłki się uspokoiły, Frania znów pstryknęła palcami i zły chłopak zaczął być ścigany przez bramki. Ten zaczął biegać po boisku i uciekać przed nimi. Nie rozumiał, co się dzieje. Potem bramki go otoczyły i zagroziły mu: „Nie będziesz nikogo z boiska wyganiał i dokuczał młodszym dzieciom. Tutaj wszyscy mogą się bawić.” Chłopak tylko z otwartymi ustami gorliwie pokiwał na zgodę.

Dzieci zaczęły skakać z radości. A Frania? Była szczęśliwa. Za to, że dzieci przyjęły ją do siebie i nie śmiały się z niej, że jest straszydłem, chętnie im pomogła. Od tego czasu wszyscy bawią się na boisku. Nawet wysoki chłopak stał się ich przyjacielem.

4.7/5 - (49 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *