Na końcu miasta stał wysoki budynek wielorodzinny. Miał kilka pięter. Ale ostatnie, ósme piętro było inne. Okna na tym piętrze były ozdobione pięknymi kolorowymi zasłonami. Mieniły się we wszystkich kierunkach przy każdym przebłysku światła słonecznego.
Od czasu do czasu w oknach pojawiały się błyskawice i dziwne świecące kolory. Kto tam mieszkał? Mieszkała tam młoda dziewczyna o imieniu Patrycja.
Była dobrą i życzliwą czarownicą.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że nikt się jej nie boi. Była wysoka, szczupła i młoda. Jej jasne, długie włosy układały się w loki. Jej czarne okulary sprawiały, że wyglądała nieco surowo. A kiedy się uśmiechnęła, w jej ustach błyszczał kolorowy aparat ortodontyczny. Wszyscy ją lubili, ponieważ dosłownie oczarowywała wszystkich swoją dobroduszną naturą i słodkim uśmiechem.
W swoim mieszkaniu na ósmym piętrze hodowała kilka ziół na balkonie i trzymała mnóstwo kamieni, kwiatów i przypraw, z których robiła swoje mikstury. Na półce trzymała grubą księgę z przepisami i magicznymi powiedzeniami. Za każdym razem, gdy chciała użyć swoich zaklęć, sprawdzała w niej przepis i zaczynała gotować. A ponieważ pięknie śpiewała, zawsze śpiewała swoją piosenkę. To była jej zasada.
Pewnego dnia nasza młoda czarownica Patrycja spacerowała po mieście i zobaczyła coś, co ją zaskoczyło. Na placu zabaw siedziało kilkoro dzieci. Bawiły się razem z dala od innych.
Widać było, że są smutne. Patrycja podeszła do nich, usiadła obok i zapytała:
– Cześć, jak się macie? Czy mi się wydaje, czy coś się stało?
Jedno z dzieci otarło łzy i zaczęło wyjaśniać:
– Wiesz, nasza droga Patrycjo, nie sądzę, żebyś mogła coś na to poradzić. Jesteśmy smutni, bo inni nie chcą się z nami bawić. Bo nie wyglądamy ładnie. Niektórzy z nas są za niscy, a niektórzy za wysocy.
– Ale to nie powód, by nie być lubianym przez innych i nie być zauważanym. Nie martwcie się, nie pozwolę na to – powiedziała Patrycja i szybko poszła do swojego domu.
Natychmiast podniosła księgę zaklęć i czegoś szukała.
– Tutaj jest, mam to – zawołała triumfalnie.
Wzięła garnek. Wsypała trochę ziół. Następnie dodała trochę przypraw. Wokół garnka położyła kilka kolorowych kamieni. Wzięła chustę, pomachała nią wokół garnka i zaczęła śpiewać: „Kiedy jutro spojrzysz na otaczający nas świat, zobaczysz wielkość całego piękna. Więc nie bój się i poznaj ludzi wokół ciebie”. Okna otworzyły się przy tej piosence. Wiatr powiewał zasłonami. Przetoczył się przez mieszkanie, a potem zawirował wokół garnka. Szalik się uniósł, a wiatr zdmuchnął do niego magiczny brokatowy proszek z doniczki.
Czarownica Patrycja wzięła do ręki chustę z proszkiem. Podeszła do otwartego okna na ósmym piętrze i rozsypała proszek po mieście. Wiatr rozwiewał go coraz dalej i dalej we wszystkie zakątki. Spadł na każdą osobę. W tym momencie wszyscy ludzie zaczęli się ze sobą przyjaźnić. Piękni i ci mniej piękni. A dlaczego? Patrycja wyczarowała proszek, który, gdy na kogoś spadł, sprawił, że ten ktoś zobaczył drugą osobę taką, jaka była w środku. Więc jeśli ktoś wyglądał śmiesznie, na przykład miał krzywy nos i duże uszy, inni nadal postrzegali go jako miłą osobę. Nie widzieli dziwnego nosa czy uszu, ponieważ miał miłe serce i charakter. Nasza ukochana czarownica pomagała mieszkańcom naszego miasta.
Patrycja nadal mieszka w wysokim domu na ósmym piętrze. Czaruje i czuwa nad mieszkańcami swojego miasteczka. Pomaga im swoją magią, ucząc ludzi cieszyć się z małych rzeczy i dostrzegać dobro w innych. Za każdym razem, gdy zasłony w jej oknie są zaciągnięte i pojawiają się błyszczące kolory, wszyscy wiedzą, że nasza droga Patrycja zaczyna czarować. I to nie tylko swoim magicznym uśmiechem.
Trochę śmierdzi tutaj AI, ale i tak fajna bajka 😁😉