Paulinka i Kuba to bliźniaki. Urodzili się w tym samym dniu i o tej samej godzinie. Bardzo się kochali i zawsze wszystko robili razem. Nawet wieczorem kładli się spać o tej samej porze. Za każdym razem, gdy zapadał zmrok, a Paulinka z Kubą wślizgiwali się do łóżka, mama przychodziła do ich pokoju, siadała obok nich i opowiadała im bajkę.
Ale jakie! Takie potrafiła opowiedzieć tylko ich mama. Dzieci czasami się przy niej śmiały, a innym razem słuchały z napięciem. Mama nie czytała bajek. Opowiadała je tak, jak je wymyśliła. Bliźniaki nie mogły zasnąć bez wieczornej opowieści. Pewnego dnia jednak wydarzyło się coś strasznego.
Mama musiała wieczorem dokończyć jakieś dokumenty do pracy i nie mogła dzieciom opowiedzieć bajki. Było jej bardzo przykro, ale musiała dokończyć pracę. Mamusiu, ale co będziemy robić? Przecież nie zaśniemy bez twojej bajki,“ bezradnie żalili się na głos Paulinka i Kuba. „Nie martwcie się dzieci, bajka będzie. Tylko opowie wam ją tata,“ wyjaśniła mama.

Dzieci były zadowolone z tego, co wymyśliła ich mamusia, i pobiegły do łóżka. W pokoju już było ciemno, świeciła się tylko mała lampka, a dzieci z napięciem czekały, aż tata przyjdzie ze swoją bajką. Drzwi się otworzyły, tata wszedł, usiadł na krześle i wziął książkę. „Tato, co robisz? Dlaczego bierzesz książkę?” pytała Paulinka. „Cóż, dzisiaj to ja opowiadam wam bajkę na dobranoc, więc biorę książkę, żeby coś wybrać,” odpowiedział tata, nie rozumiejąc. „Ale tato, mama nie czyta bajek na dobranoc, żeby już nie zapalać światła. Mama je opowiada,” wyjaśnił Kuba.
„Aha, to już inna sprawa. Dobrze, też będę opowiadać. Tak więc… hmm… o piernikowej chatce,“ zaczął swoją opowieść tata. „Tato, tato, tę znamy! Tę nie, prosimy. Inną!” krzyknęły dzieci. Tata zamyślił się. Zdał sobie sprawę, że jego mądre dzieci znają już wszystkie znane bajki. Nie chciał ich jednak zawieść, więc usilnie myślał. No i coś mu przyszło do głowy.
„Dobrze, dzieci, więc opowiem o czekoladowym domku,” zaczął opowiadać. Bajka taty nie była o piernikowym, ale o czekoladowym domku, nie zgubiły się w niej dzieci, ale zgubiła się w niej zła wiedźma. Nie chciała zjeść dzieci, ale chciała, aby pomogły jej znaleźć drogę do domu. Kiedy tata opowiadał, jak wiedźma wyruszyła do lasu, potknęła się o gałąź i upadła na tyłek, jak zjechała po błocie aż do czekoladowego domku i w niego wpadła, jak nie wiedziała, czy ma na sobie błoto, czy czekoladę, i jak to sprawdzała palcem, Paulinka z Kubą trzymali się za brzuchy ze śmiechu.
Wciąż tylko przerywali tacie i pytali: „Tato, a jak długo jechała na tym tyłku, tato, a jak duży był czekoladowy domek?” Po chwili tata kończył swoją opowieść: „Kiedy dzieci zaprowadziły wiedźmę do swojej chatki, podziękowała im i pomyślała, że ten czekoladowy domek to wcale nie jest dobry pomysł i że lepiej zrobi sobie piernikowy.”
Kiedy dzieci skończyły się śmiać i otuliły się kołdrami, tata dał im buziaka w czoło na dobranoc. Powoli odchodził, gdy w tym momencie usłyszał jeszcze słaby głos Kuby: „Ten tata to naprawdę super, prawda? Mamusia zawsze opowiada nam super bajki na dobranoc, ale nawet nie pomyślałem, że nasz tata też tak potrafi. Od teraz muszą się na zmianę dzielić opowiadaniem.” „Tak, tak, tata jest świetny,” zgodziła się Paulinka. „Najlepszy ze wszystkich tatusiów,” odpowiedział Kubuś i oboje zamknęli oczy.
„No nieźle… naprawdę dobry ze mnie tatuś,” szepnął do siebie zadowolony tata i z uśmiechem dumnie zamknął drzwi. Od tej pory wieczorne bajki opowiada Kubie i Paulince raz mamusia, a raz tatuś. A czasem opowiadają je nawet razem. A dzieci za każdym razem nie mogą się doczekać, co nowego ich rodzice wymyślą.