Jaś, Karol i Michał wracali ze szkoły. Był koniec maja, świeciło słońce, a przyroda prezentowała całą gamę swoich pięknych kolorów i zapachów. Zbliżały się wakacje, toteż chłopcy radośnie opowiadali sobie o swoich planach na tę najwspanialszą część roku.
Nagle na ich drodze stanął tajemniczy starszy jegomość. Odziany był w fioletową szatę z złotymi ozdobami oraz podobnego koloru spiczasty kapelusz. Jego dobrotliwą twarz okalała długa, siwa broda.
– Dzień dobry chłopcy – przywitał się nieznajomy.
– Dzień dobry. Kim pan jest? – zapytał Karolek, zwykle najbardziej chętny do rozmowy z obcymi.
– Mam na imię Cardano i jestem czarodziejem-nauczycielem. Mam magiczne monety, które nauczą was mądrości. Jeśli chcecie, dam Wam po jednej – odrzekł staruszek.
Chłopcy popatrzyli na siebie, po czym odpowiedzieli: – Chcemy!
Czarodziej wyciągnął z kieszeni trzy monety i dał każdemu z chłopców po jednej, po czym oddalił się. Chłopcy wrócili zaś do domów myśląc, co zrobić z magicznymi monetami.
Nazajutrz pierwszy obudził się Karolek. Długo myślał o swojej monecie, aż w końcu postanowił zakopać ją pod lasem tak, żeby nikt mu jej nie zabrał. W tym samym czasie Michałek poszedł ze swoją monetą do sklepu i kupił ogromny karton słodyczy. Przez całe wakacje podjadał ze swojego zapasu smakołyków tak, że aż kilka razy rozbolał go brzuch.
Jaś z kolei kupił za swoją monetę rower. Nie był to wspaniały rower – raczej bardzo prosty, używany i trochę odrapany. Dla Jasia najważniejsze było jednak to, że jeździł. Dzięki temu Jasio w wakacje mógł pomagać tacie w jego pracy w warsztacie, przywożąc mu różne rzeczy z miasta. Rozwoził też czasem pocztę lub świeże mleko i zarobił w ten sposób trochę pieniędzy. W wolnych chwilach jeździł zaś na swoim rowerze na wycieczki po okolicy, poznając świat i podpatrując innych ludzi w codziennych zajęciach.
Wakacje nie trwają jednak wiecznie i we wrześniu znów trzeba było iść do szkoły. Trzej chłopcy znów spotkali się w szkolnych ławkach i znów, jak mieli to w zwyczaju, razem wracali po lekcjach do domu. Podczas jednego z takich powrotów ponownie spotkali czarodzieja Cardano.
– Witajcie chłopcy! Jak minęły wam wakacje? – spytał na powitanie czarodziej.
– Wspaniale! – wykrzyknął Michał. – Przez cały czas nic nie robiłem, tylko leniuchowałem i jadłem słodycze. Dziękuję ci czarodzieju!
– Odpocząłem od szkoły – odparł Karolek, ale widać było, że coś go gryzie. – Niestety, czarodzieju Cardano, straciłem twoją magiczną monetę. Zakopałem ją pod lasem, żeby nikt jej nie znalazł, ale nie zaznaczyłem miejsca i teraz nie pamiętam, gdzie ją ukryłem. Już chyba nigdy jej nie znajdę.
Czarodziej spojrzał na obu chłopców dobrotliwie, po czym odwrócił wzrok w stronę Jasia.
– A ty, jak spędziłeś wakacje? – spytał.
– To był dobry, choć pracowity czas. Dużo jeździłem na moim nowym rowerze. Bardzo dużo się nauczyłem i udało mi się też zarobić troszkę pieniędzy. Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie twoja magiczna moneta, czarodzieju Cardano. Dziękuję ci.
Czarodziej zaśmiał się i odparł:
– Nie dziękuj mi. Podziękuj sobie. Każdy z was, chłopcy, dostał taką samą monetę, ale tylko ty, Jasiu, powiedziałeś mi, że czegoś się nauczyłeś.
Czarodziej podrapał się po brodzie i dodał:
– Myślę jednak, że każdy z Was czegoś się dziś nauczył. W końcu magiczne monety czarodzieja Cardano zawsze działają!
Po tych słowach czarodziej oddalił się, a chłopcy przez całą drogę powrotną słuchali opowieści Jasia o tym, co robił w wakacje.