Jak wszyscy wiedzą, ludzie są różni. Jedni myślą zapobiegliwie o przyszłości, inni z kolei bujają w chmurach, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Ale nie wszyscy wiedzą, że tak samo jest też ze zwierzętami.
Wiewiórka Renata niezbyt lubiła pracować. Wolała spać do południa, a potem wyjadać ziarno z karmnika dla ptaków. Kiedy inne wiewiórki pracowicie zbierały orzechy i różnorodne nasiona, Renata wylegiwała się leniwie na drzewach albo odpoczywała w dziupli, zwinięta w kłębek. Była jeszcze młodziutką wiewiórką, dlatego nie do końca rozumiała, czemu jej siostry tak ciężko pracują, i dziwiła im się w duchu.
Tak minęła wiosna. Latem wiewiórki w całym lesie robiły zapasy, jeszcze bardziej pracowite i zdeterminowane. Ale oczywiście nie Renata. Całymi dniami przesiadywała na najwyższej gałęzi najwyższej sosny i wpatrywała się w przelatujące ptaki. “Ciekawe, dokąd tak lecą?” – zastanawiała się w myślach.
Kiedy przyszła jesień, większość wiewiórek miała już spore, solidne zapasy, które z powodzeniem wystarczyłyby nie tylko na jedną, ale na dwie zimy. Jednak tym pracowitym stworzonkom ciągle było mało, dlatego z zapałem zbierały leśne owoce, by zanieść je do swoich kryjówek. W tym czasie Renata siedziała na gałęzi przy drodze i liczyła przejeżdżające samochody. “Jeden, drugi, trzeci…” Przy czwartym najczęściej się gubiła i musiała zaczynać od nowa. Wiewiórki nie są najlepsze z matematyki.
Pierwszy śnieg spadł owego roku zaskakująco wcześnie. Kiedy las pokrył się białym puchem, zapanował trzaskający mróz. “Nie ma rady, muszę się czymś przykryć.” – pomyślała Renata. Niczego jednak nie było pod ręką, bo kiedy inne wiewiórki zbierały suchą trawę, żeby ocieplić swoje dziuple, ona słuchała śpiewu ptaków i rechotania żab. Po bardzo zimnej nocy przyszedł w końcu dzień, a zmarznięta wiewiórka Renata zrobiła się bardzo głodna. Jednak na drzewach nie było już niczego, co nadawałoby się do jedzenia.
Chcąc nie chcąc, Renata musiała poszukać pomocy. Zapukała więc do dziupli rodziny wiewiórek mieszkającej po sąsiedzku. “Przepraszam, czy macie może coś do jedzenia?” – zapytała, trzęsąc się z zimna. I choć inne zwierzątka mogłyby ją ofuknąć, pouczyć albo wyśmiać, że znalazła się w tej sytuacji na własne życzenie, wiewiórki tak nie postępują. Zagadnięta rodzina z chęcią podzieliła się z niezaradną Renatą swoimi zapasami, których i tak miała o wiele za dużo. Pozwoliła jej też zostać przez całą zimę w ich dziupli, w której było przez to trochę ciasno, ale przynajmniej bardzo ciepło. Wiewiórki współczuły Renacie, ale nie były na nią złe. Wierzyły, że sama wyciągnie wnioski ze swojej niefrasobliwości.
Po białych, zimnych miesiącach nadeszły roztopy. Spod śniegu wyłoniły się pierwsze kwiaty, a gałęzie zazieleniły się młodymi liśćmi. Wiosna! Ale tej wiosny i lata Renata nie ograniczyła się tylko do podziwiania widoków. Kiedy tylko na drzewach zaczęły pojawiać się nasiona, natychmiast przystąpiła do gromadzenia zapasów na przyszłą zimę. Przekonała się już dobitnie, że musi się dobrze przygotować, a poza tym chciała odwdzięczyć się przyjaznej rodzinie wiewiórek za okazaną pomoc. Dlatego tego roku była najbardziej pracowitą wiewiórką w lesie, ale przy tym odkryla coś wspaniałego. Czas poświęcony na pracę wcale nie odbierał jej przyjemności z patrzenia na niebo, liczenia ptaków i słuchania żab. Wręcz przeciwnie – po dobrze wykonanej pracy jej satysfakcja z wypoczynku była o wiele większa.
Jak wszyscy wiedzą, ludzie są różni. Różne bywają też wiewiórki. Jedne myślą zapobiegliwie o przyszłości, inne z kolei bujają w chmurach, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Ale nie wszyscy wiedzą, że i wiewiórki, i ludzie mogą nauczyć się, jak łączyć obowiązki z przyjemnościami, bez względu na to, jakie błędy dotąd popełniali. Zwłaszcza, jeśli trafią na przyjaciół, którzy uwierzą w ich możliwości.