Pewnego razu w pewnym domu wydarzyła się przedziwna historia. Dom, o którym mowa znajdował się nieopodal lasu. A tak właściwie od lasu oddzielał go jedynie płot i znajdująca się tuż za nim droga. W domu tym mieszkała szczęśliwa rodzina, którą tworzyli mama, tata, babcia, dziadek i mała Zuzia.
Zuzia była bardzo kochana przez wszystkich domowników, a ona za ich miłość, odwdzięczała się, jak tylko mogła, śpiewem, tańcami, psotami i wieloma jeszcze innymi zachowaniami, jakie mogła wymyślić główka Zuzi. Oczywiście mała Zuzia, również bardzo kochała swoich rodziców i dziadków.
Zabawom i psotom Zuzi nie było końca. Ledwo tylko otwierała swoje duże niebieskie oczy, od razu na jej twarzy pojawiał się uśmiech i była gotowa do swoich codziennych zabaw. Zuzia miała również swoje obowiązki. Najważniejszym i najchętniej wykonywanym obowiązkiem Zuzi była opieka nad małym pieskiem, którego dostała w prezencie na swoje 5 urodziny. Piesek nie miał jeszcze imienia, ponieważ Zuzia nie mogła się zdecydować, jakie będzie dla niego najlepsze.
Zabawy Zuzi odbywały się zawsze w tym samym miejscu, a było to całe obejście wokół domu. Teren był bardzo duży i ogrodzony płotem. Co pewien czas mama i tata Zuzi przypominali jej, że nie powinna poza teren domu wychodzić samodzielnie.
Pewnego popołudnia, cała rodzina Zuzi zajęta była bardzo ważnymi obowiązkami. Wszyscy włącznie z Zuzią, krzątali się wykonując przypisane im prace. Prace Zuzi polegały na wesołej zabawie. W pewnej chwili Zuzia zauważyła, że furtka w ich płocie jest otwarta, a jej bezimienny jeszcze piesek wesoło przez nią wybiegł, kierując się do lasu. Kiedy Zuzia to zauważyła, nikomu nic nie mówiąc, pobiegła za nim. Piesek coraz dalej zagłębiał się w lesie, Zuzia biegnąca za nim również oddalała się od domu. W pewnym momencie piesek zatrzymał się, a podbiegająca do niego Zuzia zauważyła, że wokół niej zrobiło się już bardzo ciemno. Na niebie pojawił się księżyc i towarzyszące mu gwiazdy. Gwiazdy i księżyc, rozświetliły niebo. Zuzia przez chwilę zasmucona, uśmiechnęła się do księżyca i gwiazd. Uśmiech Zuzi sprawił, że księżyc i gwiazdy rozbłysnęły jeszcze bardziej. Promienie światła płynące z nieba zaczęły odbijać się od kropel rosy na trawie i liściach drzew. Rozbłyskiwały one jakby w jedną stronę. Zauważył to mały piesek Zuzi. Tak mu się to spodobało, że zaczął je gonić, chcąc je złapać w swój mały pyszczek. Zuzia znów pobiegła za pieskiem. Tym razem piesek wyprowadził Zuzię z lasu prosto na podwórko ich domu.
Kiedy Zuzia i jej piesek wbiegli na podwórko, zobaczyli zasmucone twarze swoich bliskich. Te zasmucone twarze rozbłysły radosnym uśmiechem na widok Zuzi i jej kompana. Kiedy rodzice i dziadkowie zorientowali się, że Zuzia i jej piesek gdzieś zniknęli, rozpoczęli poszukiwania po całym terenie swojego domostwa. Kiedy już przeszukali wszystko w pobliżu, nastała noc i na niebie pojawił się księżyc i gwiazdy. Rodzina Zuzi już szykowała się do wyruszenia do lasu w poszukiwaniu zguby, Zuzia przyprowadzona z powrotem przez swojego przyjaciela pieska wbiegła na podwórko.
Tej nocy Zuzia spała bardzo twardym snem. Rano kiedy się obudziła, wziął ją na rozmowę tata. Rozmowa była krótka, tata pouczył Zuzię, że pod żadnym pozorem nie wolno jej samodzielnie przekraczać otaczającego dom płotu i że tym razem jej daruje, ale jeśli coś podobnego się powtórzy, to bez kary się nie obejdzie.
Po tej rozmowie wszyscy usiedli do śniadania, a Zuzia opowiedziała im swoją przygodę, o uciekającym piesku, o księżycu i gwiazdach, o kroplach rosy i rozbłyskujących promieniach płynących z rozgwieżdżonego, księżycowego nieba. Po wysłuchaniu tej opowieści tata Zuzi zaproponował, aby pieska nazwać Promyk, na pamiątkę i ku przestrodze tego co się wydarzyło poprzedniego dnia.
A na sam koniec dziadek dodał, że warto mieć przyjaciół, bo oni zawsze pomogą, tak jak to zrobił Promyk, piesek Zuzi.