Daleko za naszą wioską był tor wyścigowy. Co roku odbywały się tam wyścigi samochodowe. Jeździły tam najlepsze samochody wyścigowe, jakie kiedykolwiek widziano. Ich prędkość była niesamowita. Za każdym razem przychodziło na nie patrzeć wielu ludzi.
Wszyscy obserwowali i kibicowali swoim faworytom. Blisko toru wyścigowego stały też inne samochody niż wyścigowe. Był tam zaparkowany mniejszy wóz strażacki i karetka. Jednak ten wóz strażacki był bardzo nieszczęśliwy.

Zawsze wóz strażacki stał i patrzył, jak szybko jeżdżą wyścigowe samochody, jak świetnie potrafią skręcać z dużą prędkością i jak wszyscy je chwalą i gratulują im, gdy wygrywają. Było mu przykro, że on tego nigdy nie doświadczy. I tak stał na swoim miejscu, obserwował, jak wyścigowcy pędzą, i był smutny.
Zaplanowany wyścig odbył się w sobotę rano. Wszyscy ludzie siedzieli na swoich miejscach i niecierpliwie czekali, aż wszystko się zacznie. Na linii startowej stało siedem samochodów, a z ich rur wydobywał się gęsty dym. Wszystkie samochody obserwowały, kiedy poruszy się flaga startowa, aby mogły ruszyć.
I wtedy to się stało. Rozległ się strzał startowy, flaga w powietrzu zamachała i wszystko się zaczęło. Samochody ruszyły z prędkością błyskawicy. Jechały tak szybko, że ludzie zamiast nich widzieli tylko cienie. Kilka zakrętów samochody pokonały bez problemów, ale potem nadszedł ten najtrudniejszy. Ostry lewoskrętny zakręt, gdzie każde auto musi uważać na każdy szczegół swojej jazdy. Wystarczy się tylko trochę bardziej wychylić i może wpaść w poślizg.
Pięć samochodów pokonało zakręt, ale szóste w kolejności zaczęło się obracać. Jeździło po obu stronach toru i było całkowicie nie do opanowania. Podczas swojej niekontrolowanej jazdy uderzyło również w siódmy samochód. Oba samochody przewróciły się na dach i zaczęły się palić.
Widzowie wpadli w panikę, a z megafonu rozległo się: „Wóz strażacki, na tor! Wóz strażacki, na tor! Szybko!” Jak tylko wóz strażacki to usłyszał, natychmiast ruszył. Gdy tylko dotarł do pożaru, zaczął gasić. Woda tryskała na wszystkie strony, a płomienie powoli malały. Po kilku chwilach ogień został ugaszony, a samochody, choć uszkodzone, zostały uratowane. Wszyscy byli zadowoleni, że nikomu z widzów ani zawodników nic się nie stało, a to wszystko dzięki wozowi strażackiemu. Z megafonu tym razem rozbrzmiewało: „Chwała wozowi strażackiemu!”
Tego dnia zamiast medali rozdawano zupełnie inne nagrody. Wóz strażacki otrzymał dyplom za odwagę, męstwo i niezawodność. Wszyscy byli z niego dumni. Wóz strażacki poczuł się lepiej niż kiedykolwiek, nawet bardziej niż gdyby był wyścigowcem. Uświadomił sobie, że on też jest ważny. I chociaż nie może jeździć tak szybko jak wyścigowy samochód, potrafi inne ważne rzeczy.