Michałek i zimowe skrzaty

„Fiuuu! Jupiii! Fiuuu!!!” rozlegały się radosne okrzyki na zaśnieżonym wzgórzu. Była ciemna noc. Wokół panowała całkowita cisza. Tylko ze zbocza, na którym w ciągu dnia dzieci zjeżdżały na sankach, dobiegały odgłosy czyjejś zabawy i radości. Blisko wzgórza mieszkał Michałek. Czarnowłosy chłopiec z ciemnymi oczami i promiennym uśmiechem. Tej nocy również usłyszał hałas z wzgórza.

Stanął przy oknie i patrzył w ciemność. „Co to może być? Teraz w nocy? Kto może być tak późno wieczorem na dworze?” pytał sam siebie i próbował rozpoznać, co się tam dzieje. Niedługo później wszystko się wyjaśniło. Na wzgórzu dostrzegł małe zimowe skrzaty. Jeden stał na szczycie wzgórza i dmuchał w dół mroźnym szronem. Drugi rozpędzał się i zjeżdżał na pupie ze stoku aż na sam dół. Potem się zamieniali. Michałek patrzył i nie wierzył własnym oczom. Nigdy nic podobnego nie widział.

Bajka do czytania - Michałek i zimowe skrzaty
Michałek i zimowe skrzaty

Powoli otworzył okno i cicho zawołał w tę ciemność: „Halo! Mali ludkowie! Chodźcie na chwilę do mnie do okna. Kim jesteście?” „Słyszysz to? Pyta, kim jesteśmy? To dopiero pytanie. Nie jesteśmy mali ludkowie, tylko zimowe skrzaty. Chodzimy na zewnątrz w nocy, kiedy dzieci już śpią. Przygotowujemy im górkę do zjeżdżania na sankach. Dmuchamy im tam szronem i tworzymy dla nich najlepszą zjeżdżalnię. A jak to możliwe, że ty jeszcze nie śpisz?” zapytały zimowe skrzaty.

“No, ja… nie mogę spać. Nie udaje mi się. Więc patrzę przez okno…” wyjaśnił Michał. „To niedobrze. Dzieci w twoim wieku potrzebują snu. A wiesz, dlaczego nie udaje ci się zasnąć?” dopytywały się zimowe skrzaty. „Nie wiem. Może się boję. Może jest tu za ciemno. A kiedy patrzę przez okno, jest tam dużo światełek, wtedy się już tak nie boję. A jeszcze kiedy widzę was, jak pięknie świecicie swoim lodowym blaskiem i figlujecie, to już się wcale nie boję,” próbował to wyjaśnić Michałek.

„Aha, aha. Dobrze. Teraz idź się położyć. Sen jest ci potrzebny, abyś urósł i miał dość siły. Więc hop do łóżka, zamknij okno i zostaw swój strach nam,” powiedziały skrzaty i poczekały, aż Michałek się położy. Potem stanęły na zaśnieżonym parapecie. Jeden skrzat dmuchnął lodowym szronem na okno, a drugi zaczął malować coś po nim swoimi palcami.

Po chwili na okiennej szybie zaczęły powstawać piękne wzory – srebrzyste płatki śniegu, wijące się gałązki i migoczące gwiazdki. Michałek nie mógł oderwać wzroku. Chłopiec poczuł się spokojniejszy niż kiedykolwiek. Wpatrzony w lodowy obrazek, szybko zasnął.

Od tamtej pory zimowe skrzaty odwiedzały Michałka każdej nocy. Czasem malowały mu nowe wzory na szybie, a czasem po prostu pilnowały, by spał spokojnie. Michałek nauczył się zasypiać bez strachu i z radością czekał na zimowe wieczory. Co roku wypatrywał swoich małych przyjaciół i ich magicznych dzieł. 

4.7/5 - (40 votes)

1 komentarz

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *