Tego dnia Máša miała imieniny. Dostała od mamy piękny pierścionek z kolorowym kamieniem. Bardzo jej się podobał i od razu poszła go pokazać niedźwiedziowi.
„Cześć, niedźwiedziu, popatrz,” pokazywała Máša swój nowy klejnot, który pięknie błyszczał w słońcu.
Niedźwiedź klasnął w łapy i uśmiechnął się. Też mu się to bardzo podobało. Dopiero teraz, z radości, Máša zauważyła, że niedźwiedź ma na łapach rękawice i maluje płot wokół swojej chatki.
„O, malujesz! Mogę ci pomóc?”
Niedźwiedź skinął głową i podał Máše drugi pędzel i rękawice.

„Ale ten pierścionek położę, żeby go nie zniszczyć,” powiedziała Máša i położyła go na zewnętrznym stole, gdzie niedźwiedź miał swoją miodową przekąskę.
Zabrali się do malowania. We dwóch poszło im to znacznie szybciej, więc mieli to gotowe w mgnieniu oka. Kiedy jednak Máša chciała założyć pierścionek z powrotem na palec, już go tam nie było.
„Mój pierścionek zniknął!”
Niedźwiedź spojrzał pod stół, czy tylko nie spadł. I tam to zobaczył. Zamruczał i wskazał na ziemię.
„Ślady,” ucieszyła się Máša. Ziemia była jeszcze mokra, bo w nocy padało, więc stopy tego złodzieja odcisnęły się w błocie.
„Ale chwila, te ślady są podwójne,” zmarszczyła się Máša. I miała rację. „Niedźwiedziu, spróbuj odcisnąć łapę obok.”
Niedźwiedź zrobił, co mu Máša powiedziała.
„To było jakieś zwierzątko, które ma podobną łapę jak ty. Ale o wiele mniejszą. Ma pazurki i poszło gdzieś do lasu.”
Niedźwiedź podniósł kciuk.
„Te drugie prawie od razu się kończą. Wyruszymy za nimi do lasu,” zdecydowała Máša.
Wyruszyli po śladach, które prowadziły ich w głąb lasu. Máša się przestraszyła.
„Co jeśli wejdziemy prosto w paszczę wilka?”
Niedźwiedź pokręcił głową. Odcisnął łapę w błocie obok drogi i wskazał na odcisk. Potem zawył jak wilk i zaczął dreptać na palcach.
„Jasne, rozumiem. To nie wilk, ten stąpa na palcach. Ta łapa należy do jakiegoś zwierzątka, które chodzi na całej łapie.”
Niedźwiedź skinął głową. Ale już dotarli na skraj lasu, gdzie znaleźli kilka dużych dziur w ziemi. Wokół nich rosła trawa, więc nie było jasne, do której dziury złodziej się schował.
„Halo, jest ktoś w domu?” włożyła Máša głowę do pierwszej dziury. Nikt się nie odezwał.
„Puk, puk, puk!” krzyknęła do drugiej i wcisnęła głowę, jak najdalej w ziemię, jak to było możliwe.
„Znowu nic. To ta trzecia,” westchnęła rozczarowana Máša, ale zanim zdążyła się pochylić do dziury, z poprzedniej wyjrzał borsuk.
„Czemu krzyczysz do mojego domku?!”
„Przepraszam, panie borsuku, zgubił mi się pierścionek. Nie widział go pan?”
„Ja pierścionków nie noszę. Patrz,” i pokazał gołe łapki. „I żeby tu było cicho! Śpię po obiedzie.”
Niedźwiedź tylko wzruszył ramionami. No cóż, spróbują jeszcze te drugie ślady.
Máša z niedźwiedziem wrócili do ogrodu. Niedźwiedź machał zgiętymi rękami, jakby miał skrzydła.
„Ptasie ślady?” zapytała Máša. No jasne, kreska i trzy rozgałęzione, to może być tylko ptak. „Ale ptaków w lesie jest wiele. Jak się dowiemy, który to był?”
Niedźwiedź wskazał na ziemię. Kurze łapki, odciśnięte w błocie obok siebie. Niedźwiedź zasugerował kroki, pokręcił głową, a potem podskoczył z nogami razem i przytaknął.
„Ptak nie chodził, ale skakał obunóż,” stwierdziła Máša i zamyśliła się. Potem stuknęła się w czoło. „Znam tylko jednego ptaka, który skacze i lubi błyszczące rzeczy. Dlaczego nie pomyślałam o tym od razu. To na pewno była sroka!”
Niedźwiedź pokiwał głową, uniósł palec do góry i ruszył naprzód do lasu. Máša dreptała za nim. Niedźwiedź bowiem wiedział, gdzie mieszka sroka, i tak doszli aż pod wysokie drzewo. Na gałęziach było gniazdo, w którym siedziała sroka.
„Sroko, ty złodziejko, oddaj mi pierścionek,” wołała do niej Máša.
„A guzik,” zrobiła do niej sroka długi nos. „Jak sobie po niego wejdziesz.”
Niedźwiedź się rozzłościł, chwycił pień drzewa i nim potrząsnął. Gniazdo razem ze sroką zakołysało się i zsunęło z gałęzi. Sroka wzbiła się w powietrze i przestraszona odleciała. Gniazdo spadło na ziemię i wysypała się z niego cała garść błyszczących papierków po cukierkach z Bożego Narodzenia. A wśród nich był też pierścionek Máši.
„Dziękuję ci, niedźwiedziu, jesteś super przyjacielem. Gdyby nie ty, nigdy bym go nie znalazła.
Niedźwiedź tylko machnął łapą i pogłaskał Maszę po włosach.
„Mam jeszcze jedno życzenie. Nauczysz mnie rozpoznawać jeszcze inne ślady zwierzątek w lesie?”
Niedźwiedź entuzjastycznie skinął głową, wziął Maszę za rękę i poszli razem szukać i rozpoznawać ślady.