Rzecz się działa dawno temu, kiedy na świecie byli rycerze, książęta i kupcy, w mieście zwanym Toruń. Miasto Toruń słynęło z handlu, przemysłu i pysznych wypieków. To w Toruniu powstawały najsmaczniejsze pierniki, jakie można było sobie wyobrazić.
W jednej z kamienic przy rynku mieszkała mała dziewczynka o imieniu Katarzyna. Nosiła dwa warkocze i miała radosne oczy. Jej tata był mistrzem piernikarskim i każdego dnia piekł zapas pierniczków na sprzedaż. Niestety, pewnego dnia tata poważnie zachorował. Mała Katarzyna musiała pomóc mamie przejąć obowiązki taty.
– Mamo, zobacz jaki fajny kształt! – krzyknęła do mamy, w rękach formując pierniczka.
– Córciu… – Mama zmarszczyła brwi. – Szkoda ciasta na takie marnowanie, rób pierniczki z foremek.
– Mamo, proszę! – Katarzyna nie dawała za wygraną.
– No dobrze, ale tych twoich zróbmy tylko trochę. Może być tak, że takich nietypowych pierniczków nikt nie kupi.
Po upieczeniu pierniczków mama wraz z Katarzyną wybrały się na rynek, aby sprzedać pierniczki. I, o dziwo, pierniczki autorstwa Katarzyny sprzedały się o wiele szybciej niż pierniczki pieczone według tradycyjnej formy.
Dziewczynka rosła z dumy. Na drugi dzień zrobiła tych pierniczków więcej, a kolejnego dnia jeszcze więcej. Pierniczki wyprzedawały się bardzo szybko. Trwało to kilka dni, które później zaczęły zamieniać się w kilka tygodni.
Tymczasem tata Katarzyny wrócił do zdrowia. Zaskoczony sukcesem swojej córki, postanowił na stałe wprowadzić nietypowe pierniczki do produkcji i sprzedaży. I aby uhonorować zaangażowanie Katarzyny, nazwał te nietypowe pierniczki katarzynkami.
Katarzynki cieszyły się dużym uznaniem. Kupowali je i młodsi, i starsi, i kobiety, i mężczyźni, ludzie ze wsi i z miast; każdy, kto ich spróbował, doceniał ich kształt i walory smakowe. To sprawiło, że katarzynki są produkowane do dziś, są sławne nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. A zaczęło się przecież od tego, że mała dziewczynka chciała pomóc mamie i tacie.