Legenda o Hymnie

Hymn Polski zna chyba każdy  i duży, i mały. Ale czy wiecie, skąd on się w ogóle wziął?

 Jak to „skąd się wziął”?  ktoś mógłby zapytać oburzony.  Przecież nasz hymn był zawsze!

Ano nie. I najbardziej dostojna pieśń, i najmniejsza, skoczna piosenka musi mieć swojego autora. To ktoś, kto zaśpiewał ją po raz pierwszy, komu przyszły do głowy jej słowa, muzyka i rytm.

W przypadku hymnu Polski tym kimś był Józef Wybicki. Czy był on ważnym człowiekiem? Tak, i to bardzo, ale nie możemy tu opowiedzieć całej jego historii. Dla nas istotne jest to, że Józefowi w pewnym momencie życia było ogromnie smutno. Jego kraj właśnie przestał istnieć, a on sam musiał uciekać bardzo, bardzo daleko. Wędrował przez wiele krajów. Ich nazw już dzisiaj nie pamiętamy, a części z nich nawet nie ma już na mapach. Po wielu dniach tułaczki Józef Wybicki dotarł wreszcie do dalekich Włoch.

Bajka na dobranoc - Legenda o Hymnie
Legenda o Hymnie

„Ale jak to  dalekich?”  zapytacie pewnie. I to całkiem słusznie: przecież do Włoch można polecieć samolotem w kilka godzin. Musicie jednak wiedzieć, że było to w czasach, kiedy nie było jeszcze samolotów. Nie było też samochodów ani nawet pociągów. Aby dostać się gdziekolwiek, trzeba było jechać powozem, na grzbiecie konia albo po prostu iść piechotą.

Józef Wybicki czuł więc narastający smutek, a zanim dotarł do upragnionego celu wędrówki, minęły długie miesiące. Dzisiaj już się nie dowiemy, czy bardziej doskwierała mu utrata ukochanej ojczyzny, czy też dotkliwe niewygody i cierpienie, które niewątpliwie towarzyszyły mu w długiej drodze. Ale wiedząc, jakim był człowiekiem, możemy przypuszczać, że ojczyzna zajmowała zawsze pierwsze miejsce w jego myślach.

Tak czy inaczej, po długim czasie Józef dotarł do Włoch. I co tam zastał? Nie uwierzycie. Daleko od kraju zbierało się polskie wojsko pod dowództwem dzielnego generała Henryka Dąbrowskiego. Kiedy tylko zmęczony niekończącą się drogą Józef to zobaczył, natychmiast jego serce wypełniło się wielkim szczęściem. W jednej chwili zapomniał o trudach i niewygodach, jakie towarzyszyły mu w czasie podróży.

Natchniony nadzieją na przyszłość Józef Wybicki stworzył najbardziej radosną pieśń, jaka tylko przyszła mu do głowy.

Co napisał? Znacie to bardzo dobrze: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy…”

4.5/5 - (43 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *