Legenda o głazie królewskim

Był taki czas, kiedy w Polsce żyły olbrzymy.

Ludzie się ich bali, ale niewiele mogli począć. Te gigantyczne istoty panowały nad całą krainą, szczególnie na Pomorzu, gdzie zgromadziło się ich bardzo wiele.

Olbrzymy siały postrach, gdzie tylko się pojawiły. Nie każdy z nich chciał aktywnie szkodzić ludziom, jednak same rozmiary sprawiały, że gdzie olbrzym się pojawił, tam siał spustoszenie. Ale był też jeden, który upodobał sobie złośliwość i okrucieństwo wobec ludzkiego rodu.

Olbrzym ten mieszkał w okolicy Dziwna, a jego ulubionym miejscem wypoczynku był przepiękny Zalew Kamieński. Gdy tylko rozlegały się jego potężne kroki, mieszkańcy wiosek wokół zapędzali bydło do zagród, a sami chowali się czym prędzej do piwniczek w ziemi. Nie zawsze to pomagało i po każdej wizycie olbrzyma nad Zalewem pozostawało wspomnienie mniejszej czy większej tragedii.

Bajka do czytania - Legenda o Głazie Królewskim
Legenda o głazie królewskim

Pewnego dnia jednak wszystkich ludzi doszła wieść, że do Zalewu Kamieńskiego (który jeszcze się tak wtedy nie nazywał!) zbliża się królewski orszak. Tamtejsi ludzie unikali w owym czasie dużych zgromadzeń, bali się bowiem, że przyciągnie to olbrzyma, który nie życzył im dobrze. Ale ciekawość i miłość do króla okazały się silniejsze – jeden po drugim wylegli z domów na drogę, aby go powitać.

To był dobry król. Naprawdę dbał o swoich poddanych, dlatego dziwił się, że ci wydają się przerażeni. I młodzi, i starzy cały czas oglądali się przez ramię, a przy tym zdawali się nasłuchiwać dźwięków, których sam król nie słyszał.

Wreszcie władca zapytał, co jest przyczyną takiego strachu, a lud opowiedział mu o olbrzymie. Król zapłonął wówczas ogromnym gniewem. Jak ta istota śmie nieść zniszczenie wśród jego poddanych?

Nie bacząc na wszystkich obecnych, od razu ruszył nad Zalew Kamieński na swoim rumaku. Na samym brzegu zakrzyknął wielkim głosem:

– Olbrzymie! Jam jest królem tego ludu! Jeśliś odważny, pokaż mi się w tej chwili!

Przez długi, długi czas nic się nie działo. Aż wreszcie ze środka zalewu, ze spienionych od poruszenia wód wyłonił się olbrzym wielki jak góra.

Król zadrżał w duchu, gdyż o olbrzymach tylko słyszał. Nigdy dotąd nie widział istoty, która napełniłaby go takim przerażeniem.

Ale w duchu nakazał sobie odwagę i począł modlić się do wielkich przodków, wszystkich władców, którzy go poprzedzali, mądrze rządząc mieszkańcami kraju. Modlił się też do bogów, wzywając ich mocy i opieki, podczas gdy olbrzym miarowo szedł przez wody w jego kierunku, krzycząc przy tym przeraźliwie.

I wydawało się, że nic już króla nie uchroni przed strasznym losem. Ale gdy potwór znajdował się już niedaleko brzegu, rozwarły się niebiosa, a w stronę ziemi pomknął piorun. Uderzył on w olbrzyma, który zamienił się w ogromny kamień.

Król odetchnął z ulgą. Ludzie, którzy podążyli jego tropem do brzegu, zaczęli wiwatować, a pozostałe olbrzymy tak się przeraziły, że od razu uciekły do Szwecji, a stamtąd jeszcze dalej. Lekcja stąd taka, że na odwadze rzadko można stracić. A pomoc czasem nadchodzi z miejsc, w których się jej nie spodziewamy.

4.2/5 - (48 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *