Istnieje wyspa, na którą nie można dotrzeć samochodem, pociągiem ani samolotem. Można tam dopłynąć tylko łodzią. Na jej skraju znajduje się port, w którym cumuje kilka łodzi. Wszystkie wyglądają wspaniale – mają piękne flagi i kolorowe żagle. Na każdej łodzi stoi kapitan, dumnie prezentując swój statek, aby wszyscy wiedzieli, do kogo należy. Gdy ktoś chce opuścić wyspę, wybiera łódź i pyta kapitana, czy go zabierze. Ten przewozi pasażera bezpiecznie tam, gdzie ten potrzebuje.
Kapitanowie uwielbiają przewożenie ludzi. Chcą żeglować po morzu, chwalić się swoimi statkami i liczbą zaokrętowanych pasażerów. Są dumni ze swojej pracy. Nie wszystkie łodzie na tej wyspie są jednak równie popularne. W przeszłości znajdowała się tam łódź, na którą nikt nie chciał nigdy wsiąść. Kapitanem tego statku był Bruno. Kochał swoją łódź i uwielbiał pływać po morzu. Z jakiegoś powodu jednak nikt nie chciał z nim podróżować.

Pewnego dnia Bruno stał na krawędzi swojej łajby i wpatrywał się w szerokie morze. Marzył o tym, jak wspaniale byłoby przewozić ludzi i pokazywać im tajemnice wodnego królestwa. Wyobrażał sobie, jak fale uderzają o jego łódź, jak mocno trzyma ster i jak wiatr rozwiewa mu włosy, a słońce ogrzewa twarz. W jego wizji wszyscy pasażerowie podziwiali go za to, jak świetnym jest kapitanem.
Z rozmyślań wyrwał go niespodziewany głos: „Dzień dobry, czy ma pan wolne miejsce na łodzi? Czy mógłby mnie pan zabrać z wyspy?” Bruno spojrzał na młodą kobietę stojącą obok niego. Nie mógł uwierzyć własnym uszom – ktoś chce płynąć jego łodzią! „Tak, oczywiście! Proszę wsiadać, możemy wyruszyć od razu” – odpowiedział z entuzjazmem, zanim dziewczyna zdążyła się zastanowić. Wsiadła, zadowolona, że znalazła wolny statek.
Jednak gdy tylko weszła na pokład, jej radość zniknęła. Z brzegu łódź wyglądała pięknie, a kapitan prezentował się jak prawdziwy wilk morski. Ale na pokładzie… Na podłodze wdeptane były gumy do żucia, ławki pokrywał lepki, zaschnięty napój, a pod nimi leżały śmieci. Na dodatek, w ogóle nie pachniało tam za dobrze.
„Proszę usiąść, zaraz ruszamy!” – powiedział Bruno, ciesząc się, że w końcu ktoś chce z nim płynąć. Dziewczyna jednak rozglądała się niepewnie. „Chciałabym, ale… nie mam gdzie usiąść” – odpowiedziała ostrożnie. Po chwili dodała: „Chyba domyślam się, dlaczego nikt nie chce z panem płynąć. Gdyby pan tu posprzątał i zadbał o łódź, na pewno miałby pan więcej pasażerów.”
Bruno poczuł wstyd. Nigdy wcześniej nie pomyślał, że to bałagan odstrasza ludzi. Rozejrzał się i w końcu zobaczył swoją łajbę tak, jak widzieli ją inni. I zrobiło mu się przykro. Dziewczyna zauważyła jego zakłopotanie i obiecała, że gdy dotrą do celu, pomoże mu posprzątać łódź. Jak powiedziała, tak też zrobiła.
Po jakimś czasie Bruno miał pełno pasażerów. Wieść o tym, jak piękną ma teraz łódź i jak dobrze nią steruje, rozeszła się po całej wyspie. A co z dziewczyną, która mu pomogła? W ramach wdzięczności kapitan woził ją za darmo. Stali się przyjaciółmi – ona pomagała mu utrzymywać porządek, a on z radością zabierał ją na kolejne morskie przygody.
Kapitan Bruno był dumny, że ktoś pokazał mu, jak ważna jest dbałość o czystość i porządek. Dzięki temu jego marzenie o byciu prawdziwym żeglarzem mogło się spełnić.