Bajka adwentowa 10. z 24
Elf siedział w przedpokoju, patrząc w sufit, gdzie ojciec chwilę temu przyczepił jemiołę.
– Znowu jakieś krzewy. Najpierw wyrywają gałęzie, a teraz to.
– To nie krzewy. To jemioła – wyjaśniła Aniela.
– Do czego się przydaje?
– Pamiętasz jeszcze, jak obchodzono przesilenie zamiast Bożego Narodzenia? To Celtowie, którzy tu mieszkali i świętowali, wierzyli, że jemioła przynosi szczęście, odwagę, miłość i płodność.
Na te słowa Anielka pocałowała elfa.
– Co ty wyprawiasz?
– Zwyczaj całowania. Jeśli ktoś stoi pod jemiołą, możesz go pocałować – zaśmiała się Aniela i patrzyła, jak elf ociera policzek rękawem.
– Szczególnie nie rozumiem, dlaczego twoja mama kupiła jemiołę, a potem dała ją twojemu tacie.
– To dlatego, że szczęścia nie można kupić. Tylko prezent w postaci jemioły przynosi szczęście.
– Czy Święty Mikołaj ją miał? – zapytał elf.
– W opowieści o Dzieciątku Jezus też jest jemioła. Ale jako drzewo, z którego Józef zrobił kołyskę dla Dzieciątka Jezus.
– Cóż, niewiele można było z tego zrobić. Z wyjątkiem miotły.
– To bajka – przypomniał elfowi Anielka.
–Wiem. Ale fajna. Całkowicie rozumiem, dlaczego ludzie grają w nią co roku.