‘Pst, pst, pst!’ Za oknem Jasia, w ciemności, rozległy się szelesty i szepty. Po kilku sekundach Jaś usłyszał pukanie w szybę.
To go trochę zaniepokoiło, ale tylko trochę. W końcu mieszkają pod lasem, więc to pewnie nic złego. Może mysz przebiegła po parapecie. Jaś postanowił spać dalej.
Nie nacieszył się jednak snem, bo szelesty i szepty powróciły. A wraz z nimi pojawił się głos, bardzo cichy i spokojny, który mówił: Widzieliśmy cię.
Widzieliśmy cię.
To wystarczy, żeby wystraszyć nawet najdzielniejszego chłopca. Wystarczyło też w tym przypadku – Jaś schował się pod kołdrą razem z głową, i postanowił, że przeczeka tak do rana.
Ale tam, gdzie przychodzi strach, musi on walczyć z ciekawością. Zwłaszcza u małych chłopców, którzy nie darowaliby sobie, gdyby ominęło ich coś, co mogą opowiedzieć kolegom.
Tak też było w tym przypadku. Jaś zdecydowanym ruchem odrzucił kołdrę i podszedł do okna. To był dobry pomysł. Od razu przekonał się, że nie ma się czego bać.
Za oknem siedział borsuk. Nic strasznego. Ale mówiący borsuk? Cóż, sąsiadów się nie wybiera. Jaś otworzył okno i odezwał się do zwierzęcia.
Borsuku, czy to ty do mnie mówiłeś? Jeśli nie, to proszę, nie wspominaj też moim rodzicom, że myślałem, że do mnie mówiłeś.
Jak wiemy, borsuki rzadko odpowiadają na pytania, ale w tej bajce jest inaczej.
No pewnie, że jak, chłopczyku, a co, myślałeś, że pies? Wpuść mnie do środka, chcę ci coś powiedzieć. Widzieliśmy cię.
Jakiś ten borsuk nieuprzejmy, pomyślał Jaś, ale posłusznie otworzył okno. Zwierzę wdrapało się do środka.
Kto mnie widział? Ja nic złego nie zrobiłem.
Borsuk nie umiał wywracać oczami, ale gdyby umiał, pewnie by to zrobił. Widać było, że nie uważa Jasia za zbyt mądrego.
Nic złego, chłopczyku, nic złego. Przyszedłem, żeby cię pochwalić, a nie nakrzyczeć! Wczoraj, kiedy byłeś w lesie, podniosłeś trzy papierki i zabrałeś je ze sobą, choć to nie ty je tam rzuciłeś.
Jaś pomyślał chwilę, nieco zaskoczony.
No tak, tak zrobiłem. Lubię las, ale nie lubię, gdy inni śmiecą w lesie.
Borsuk usiadł na fotelu komputerowym chłopca i westchnął.
My też tego nie lubimy. My, borsuki, dbamy o porządek w swoich norkach, jak mało które zwierzę. Ludzie, którzy śmiecą w lesie, nam szkodzą. To w końcu nasz dom.
Jaś pokiwał głową ze zrozumieniem, siadając z powrotem na łóżku.
Nie dziwi mnie to. Ja na pewno wrócę jutro do lasu i pozbieram wszystkie śmieci, jakie tam znajdę.
Tylko przyjdź z rodzicami, żebyś się szkłem nie skaleczył! odparł szybko zatroskany borsuk. A najlepiej powiedz w szkole, że chciałabyś, żeby wszyscy się tym zajęli – może przyjdziecie z całą klasą? Zobaczymy! W każdym razie ja i moja rodzina bardzo ci dziękujemy. Borsuk wstał i widać było, że szykuje się już do wyjścia.
Ten borsuk w gruncie rzeczy nie jest taki nieuprzejmy, pomyślał Jaś. Może trochę, ale też bym się zdenerwował, gdyby ktoś mi śmiecił w domu.
Tak trzymać, mały! Otwórz no mi to okno, powiedziało zwierzątko.
Już idziesz, borsuku? Jaś, po otrząśnięciu się ze snu, postanowił pokazać borsukowi, że nie tylko w lesie, ale i u siebie dba o maniery. A może zostaniesz na trochę i napijesz się herbaty?
W żadnym razie! Nigdy! krzyknął borsuk, co nieco zaskoczyło Jasia. Albo dopiero wtedy, kiedy posprzątasz też w swoim pokoju!
Po tych słowach borsuk wyszedł tak, jak przyszedł, przez otwarte okno.
Jaś rozejrzał się dookoła. E tam, przecież nie jest jeszcze tak źle. Ale może jutro posprzątam? Ten borsuk chyba zna się na rzeczy.