W pobliskim miasteczku znajdowała się piękna willa. Willa to dom, który jest większy niż inne i zwykle mieszka w nim kilka rodzin. W tej willi mieszkało dwóch chłopców z rodzicami: Olek i Wikuś. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Wikuś mieszkał na pierwszym piętrze, a Olek na parterze. Za każdym razem, gdy Wikuś gdzieś szedł, zjeżdżał po poręczy i lądował tuż przed drzwiami Olka.
Wszędzie chodzili razem. Razem grali w gry i mieli wspólne pomysły. Wokół ich willi był piękny ogród. Ogród był uprawiany i mieli dużo miejsca na swoje gry. Uwielbiali bawić się w ogrodzie.
Pewnego letniego wieczoru w ogóle nie chcieli wracać do domu. Wciąż namawiali rodziców, by pozwolili im zostać na zewnątrz i się bawić. W końcu Wikuś wpadł na pomysł.
– Olek, może prześpimy się na dworze? Rozbijemy namiot i spędzimy tu noc.
Oczy Olka rozbłysły. Nie mogło być lepszego pomysłu. Natychmiast poszli zapytać rodziców, a kiedy im na to pozwolono, zaczęli przygotowania. Rozstawili namiot. Położyli materace, poduszki i śpiwory. I małą latarkę, żeby mogli się widzieć. Podekscytowani weszli do swoich śpiworów i rozmawiali przez chwilę. Jak dobrzy chłopcy, opowiadali sobie fantastyczne przygody, ale też trochę przerażające. Wkrótce ich oczy się zamykały i postanowili iść spać.
Już mieli zasnąć, gdy coś ich zaniepokoiło. Wydawało im się, jakby ktoś przechodził obok ich namiotu. Coś szeleściło na zewnątrz. Nie mieli się czym martwić. Byli w swoim ogrodzie, a ich rodzice spali w willi tuż obok. Ale się bali.
– Słyszysz to, Wikuś? Co to może być? – wyszeptał Olek.
Wikuś tylko pokiwał głową, że słyszy i wzruszył ramionami, że nie wie, co to jest. Obaj chłopcy długo zbierali się na odwagę, ale musieli coś zrobić. Powoli rozpięli namiot. Po cichu wystawili głowy na zewnątrz i próbowali się rozejrzeć. W tym momencie coś polizało ich po twarzach. Byli tak zaskoczeni, że podskoczyli, uderzyli się w głowy i upadli jeden na drugiego.
Odkryli, że to, co obserwowało ich na zewnątrz, nie było duchem, ale psem sąsiada. Znał on chłopców i kiedy zobaczył, że są w namiocie i są sami, przyszedł ich pilnować. Olek i Wikuś byli bardzo szczęśliwi z powodu jego obecności. I chociaż chłopcy z pewnością się nie bali, myśl o pilnującym ich psie sprawiła, że spali o wiele lepiej.