Jak Heniek odwiedził doktora

W głębokim lesie, między paprociami i gęstymi, wysokimi krzakami, mieszkał Heniek. Był to straszny, zielony ludzik. Nosił podarte ubrania, które wyglądały jakby miał na sobie tylko łachmany. Na głowie miał kapelusz zrobiony z liści i uschniętych gałęzi, a na nogach nie nosił nic – chodził boso. Wyglądał jak straszydło.

Włóczył się po lasach i straszył ludzi. A wiesz, czym taki Heniek budził największą grozę? Swoim głosem. Kiedy bowiem zaryczał, brzmiało to tak, jakby na kogoś spadały wszystkie drzewa i skały, a ziemia się trzęsła.

Bajka dla dzieci - Jak Heniek odwiedził doktora
Jak Heniek odwiedził doktora

Heniek był dumny ze swojego głosu. Nie było nikogo, kto przeszedłby obok niego i usłyszawszy, jak ryczy, nie przestraszyłby się. Zawsze miał ogromną radość, gdy widział przestraszonego człowieka uciekającego z lasu. Ale kiedy tak bez przerwy ryczał i męczył swój głos, pewnego dnia zachrypł. Był z tego powodu bardzo nieszczęśliwy.

Chodził po lesie ze spuszczoną głową i narzekał: „Co ja teraz zrobię?! Kim teraz będę, skoro nie mogę ryczeć ani straszyć ludzi?!”

Jego zachrypnięte narzekanie usłyszał słowik – mały ptaszek, który akurat przelatywał w pobliżu. Przez chwilę słuchał Heńka, a potem się nad nim zlitował. Przyleciał do niego, usiadł mu na ramieniu i powiedział:

„Wiem, kto może ci pomóc! Na wzgórzu za lasem mieszka pan doktor. On na pewno uzdrowi twój głos.” „Myślisz, słowiku? Nie wiem… Przecież jak dotąd tylko straszyłem ludzi. Dlaczego jeden z nich miałby chcieć mi pomóc?” – smutno i niepewnie myślał Heniek. „Doktor ma dobre serce. Zobaczysz, pomoże ci. Poza tym nie da się ciebie słuchać z takim chrapliwym głosem. Idź do niego i pozdrów go ode mnie” – odpowiedział słowik i odleciał.

Heniek przez chwilę się wahał, ale w końcu wyruszył na wzgórze za lasem, do doktora. Na samym szczycie stał mały domek, a na nim widniał duży napis: „Gabinet pana doktora. Specjalista od wszystkiego.” Heniek nerwowo zapukał i wszedł do środka. 

Pan doktor się nie przestraszył. Wręcz przeciwnie. Zaprosił Heńka do gabinetu i zbadał jego struny głosowe. Przepisał mu zioła, z których Heniek musiał samodzielnie przygotować lekarstwo, a potem z nim porozmawiał.

Po jakimś czasie zioła zadziałały i Heniek znów miał głos silniejszy niż dzwon. Coś się jednak zmieniło. Wciąż wyglądał jak straszydło, ale już nie straszył ludzi. Chodził po lesie i wesoło śpiewał. Słyszeli to wszyscy w dalekiej okolicy. Nawet doktor na wzgórzu usłyszał jego echo.

Zaciekawiony przemianą Heńka słowik przyleciał do niego z powrotem i zapytał: „Co się z tobą stało? Jak to możliwe, że śpiewasz, a już nie ryczysz? Jak to możliwe, że już nikogo nie straszysz?” Heniek tylko się uśmiechnął i wyjaśnił słowikowi: „Wiesz, mój drogi słowiku, pan doktor najpierw mnie zbadał, przepisał mi zioła, a potem porozmawiał ze mną. Powiedział, że kiedy będę śpiewać zamiast wrzeszczeć, nie będę tak męczyć swoich strun głosowych. I że lepiej jest sprawiać ludziom radość swoim głosem niż ich straszyć. Poza tym mówił, że mam piękny głos! Szkoda go marnować tylko na krzyczenie. A wiesz co? Miał rację. Cieszę się bardziej z tego, jak śpiewam, niż kiedy tylko wrzeszczałem po lasach. Teraz mam też więcej przyjaciół, bo ludzie i zwierzątka już się mnie nie boją.”

Słowik uśmiechnął się i pochwalił Heńka. Był bardzo zadowolony, że tak się zmienił. I lubił go o wiele bardziej. Całe szczęście, że wysłał go do tego doktora!

4.4/5 - (38 votes)

1 komentarz

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *