Mało kto wie, że nie tylko Twardowski próbował oszukać – zresztą bezskutecznie – diabła Borutę. Ten znany był z zawierania paktów z ludźmi, z których ci nie mogli zwykle się wymigać, ale raz na milion, może dziesięć milionów przypadków, nawet on był bezskuteczny. Sprytni ludzie zawsze szukali wyjścia z sytuacji, by ograć diabła. Twardowski skończył na księżycu, ale jest jedna postać, której udało się uniknąć wszystkich konsekwencji i jego duszy diabeł do piekła nie porwał. Posłuchaj tej historii.
Dawno, dawno temu, za lasami, za górami, była sobie mała polska wioska. W tej wiosce mieszkał człowiek, znany ze swojego sprytu, jednak w życiu nie powodziło mu się zbyt dobrze. Najbardziej na świecie kochał swoją żonę, która podupadała na zdrowiu. Lekarze co rusz rozkładali ręce, nie znając lekarstwa, które mogłoby ją uleczyć. I wyglądało na to, że jego żona, której było na imię Maria, niedługo odejdzie do wieczności. Z tym nasz bohater Adam pogodzić się nie mógł. Za dnia usługiwał jak mógł swojej żonie, a także pracował zawzięcie, by nie zabrakło im jedzenia i opału w domostwie. W nocy czytał wszystkie dostępne książki, czasem też przesiadywał w karczmie pełnej gości z innych części świata. Podczas jednej z takich rozmów posłyszał historię o Borucie – diable, który podpisywał pakty z ludźmi w zamian za przysługi. Nawet chętnie włączył się w rozmowę, by poznać szerzej temat i szczegóły. Następnie, wrócił do domu i przez kilka kolejnych nocy obmyśliwał plan, który po tygodniu zamierzał wcielić w życie.
Była to jesienna, ale jeszcze dość ciepła noc. Adam poszedł na rozdroże, które odpowiadało opisom podawanym przez podróżnych. Zawołał trzykrotnie diabła. Przed nim, w całej swej okazałości, pojawił się nie kto inny, jak sam sławny Boruta.
– Wzywałeś mnie, oto jestem. Zwą mnie Boruta. – skłonił się w pas przed Adamem. – Jak mogę ci pomóc, człowieku?
– Dobry wieczór, Boruto. Wiem, kim jesteś, wiem, jak zawrzeć z tobą pakt. Jedyne czego pragnę, to żeby moja żona była zdrowa. – odpowiedział Adam.
– Ach tak. Dobrze, zatem wyzdrowieje. A za dziesięć lat przyjdę po twoją duszę i zabiorę ze sobą do piekła. – odparł diabeł.
– Pozwól, że upewnię się co do jednego szczegółu. Zabierasz zawsze istotę duszy, której krew znajduje się na cyrografie, czy to jest prawda? – dopytał Adam.
– Tak. Zabieram tylko tą osobę, której krew widnieje na cyrografie. A mówiąc o cyrografie, oto jest tutaj. – Boruta wyciągnął pomięty nieco kawałek papieru. Niedużo na nim było napisane, Adam nie był w stanie w ogóle odczytać języka użytego do sporządzenia tej umowy.
– No dobrze. Podpiszę. – Adam schylił się, by z buta coś wyjąć, po czym przedmiotem rozciął sobie lekko palec. Kroplę krwi umieścił na cyrografie.
– Doskonale. Wrócisz do domu, położysz się. Jutro twoja żona będzie okazem zdrowia. A za dziesięć lat, pamiętaj. Przyjdę po twoją duszę. Nie wymigasz się.
Diabeł po wypowiedzeniu tych słów, jak to miał w zwyczaju, po prostu rozpłynął się w powietrzu. Adam został sam. Obejrzał swoją rękę, lecz nie było na niej widać nawet jednej ranki. Z uśmiechem na ustach wrócił do domu.
Rzeczywiście, następnego ranka jego żona była zdrowa. Przez następne dziesięć lat żyli w zgodzie, spokoju i miłości. W rocznicę paktu do drzwi ich domostwa zapukał diabeł.
– Dobry wieczór. Przyszedłem zrealizować nasz cyrograf. – powiedział tuż po otwarciu mu drzwi. Adam zaprosił go do środka. – Może herbaty? – grzecznie zaproponował. – Jak na zbliżającą się wielkimi krokami wizytę w piekle, wykazujesz niesamowity spokój, za herbatę jednak podziękuję. – odrzekł diabeł.
– Oczywiście, że wykazuję spokój, ponieważ się tam nie wybieram. – odparł Adam.
– Hahaha – zaśmiał się diabeł. – Pakt to pakt, zwłaszcza podpisany krwią.
– Jak słusznie zauważyłeś, krwią. – odrzekł Adam. – Tymczasem, to nie moja krew jest na cyrografie.
– Jak to?! – zdumiony Boruta jak siedział, tak nagle wstał z krzesła. – W takim razie, czyja krew jest na cyrografie?
– Chodź, pokażę ci. – zaśmiał się Adam. Zaprowadził diabła na podwórko. Tam, wskazał na śpiącą krowę. – Oto osoba, której krew widnieje na cyrografie.
Boruta się zapieklił w sobie. Cały poczerwieniał. Jednak nie mógł zabrać duszy Adama ze sobą do piekła. W złości i bez słowa, zabrał ze sobą duszę krowy, która natychmiast, pogrążona w głębokim śnie, zdechła.
Adam i Maria jeszcze długo cieszyli się dobrym zdrowiem, a ich miłość rozkwitała. Boruta już nigdy nie przyszedł upomnieć się o duszę Adama, najwyraźniej zadowolił się duszą jego krowy. W jej miejsce wkrótce Adam zakupił nową.
Był to jedyny znany przypadek, kiedy człowiekowi udało się przechytrzyć diabła i uzyskać to, o czym marzył. Jednak, sprzyjał mu rozsądek i dużo szczęścia, być może dlatego, że jego intencje były czyste i wywodziły się z miłości do jego żony.