Za miastem, tuż obok skał, rozciągał się duży staw. Woda w nim była głęboka, pływało tam kilka karpi i sumów, wokół skakało kilka żabek, a na samym dnie stawu mieszkał wodnik. Był to bardzo miły zielony ludzik. Dbał o ryby, sprzątał w stawie, aby było tam ładnie i czysto, i pilnował, aby nikomu nic się nie stało w pobliżu stawu. Nie raz nawet uratował komuś życie.
Zaczęły się pierwsze ciepłe dni. Słońce świeciło i grzało bardziej niż zwykle. Taką pogodę chciały wykorzystać także dzieci z miasta. Zaraz po szkole nie czekały ani minuty i biegły nad staw. Przyniosły ze sobą koce piknikowe i balon. Niektóre dzieci bawiły się na kocu, inne biegały wokół stawu i obserwowały żabki. Inne rzucały sobie balonem. A to wszystko obserwował także wodnik. Nie spuszczał z oczu ani jednego dziecka. Czuwał, aby dzieci nie zrobiły nic głupiego i aby nikomu nic się nie stało. Wyglądało na to, że dzisiaj czeka ich wspaniałe popołudnie nad stawem.

Nagle jeden chłopiec wpadł do wody. Biegł za balonem i nie zauważył, że jest zbyt blisko wody. Sięgnął po balon, zachwiał się i wpadł prosto tam, gdzie jest najgłębiej. Karasie podtrzymywały go od dołu i starały się pływać pod nim, aby pomóc mu utrzymać się nad powierzchnią. Jednak chłopiec tylko machał rękami, kopał nogami i łapał powietrze. Wodnik nie czekał ani minuty i skoczył do wody. Wyciągnął chłopca na brzeg i sprawdził, czy wszystko w porządku.
„To nasz przyjaciel Franek! Dziękujemy, wodniku, bardzo ci dziękujemy!” wołały dzieci, które biegły do przyjaciela jedna po drugiej. „Musisz uważać, gdy bawisz się przy stawie. Co by było, gdybym nie zobaczył, jak upadasz?” trochę jeszcze złościł się wodnik.
„Przepraszam, wodniku. Ja nie umiem pływać,” zakrztusił się Franek. Wodnik rozejrzał się dookoła, już stały przy nich wszystkie dzieci, i głośno zapytał: „Kto z was jeszcze nie umie pływać, niech podniesie rękę!” Spośród wszystkich dzieci zgłosiły się trzy.
„Dzieci, jeśli chcecie bawić się przy moim stawie, musicie umieć pływać. A ja was tego nauczę. Jutro po szkole przyjdziecie nad wodę. I zaczniecie się uczyć,” oświadczył wodnik zdecydowanie. Dzieci były podekscytowane. Nauczą się pływać, a do tego sam pan wodnik ich wyszkoli. To będzie wspaniałe!
I jak to wodnik obiecał, tak też się stało. Dzieci oczywiście wszystko wyjaśniły rodzicom, a następnego dnia przyszły wszystkie nad staw. Trzy z nich miały kostiumy kąpielowe, a pozostałe tylko siedziały wzdłuż brzegu i wszystko obserwowały. Wodnik najpierw wszystko wyjaśnił tym trzem nieumiejącym pływać, a potem pokazał im w stawie, gdzie mogą dotknąć dna. Pokazywał im różne techniki pływania, zachęcał ich i ciągle z nimi trenował. Dzieci regularnie przychodziły do stawu, słuchały każdej rady od wodnika i bardzo starały się utrzymać na powierzchni.
Po kilku tygodniach wodnik nie musiał już im pomagać. Nauczyły się pływać. Franek i jego przyjaciele byli tak szczęśliwi! Wodnik był z nich dumny. Dzieci się nie poddały i starały się. To wystarczyło, aby się nauczyły.
Dziś za miastem, tuż obok skał, jest wciąż ten sam staw. Wciąż mieszka tam dobry wodnik, który pilnuje wszystkiego i dzieci wciąż tam przychodzą. Tylko Franek i jego przyjaciele trochę dorośli. Nigdy jednak nie zapomni, co dla niego zrobił wodnik.