W pewnej krainie, w której przez cały rok świeciło słońce, mieszkał Franio. Był to zwyczajny chłopczyk, taki jak wszyscy. Miał 6 lat i już od 3 lat zawsze był z nim pewien czworonóg, którego kochała cała rodzina i wszyscy sąsiedzi – Maksio.
Maksio jest pieskiem niewiarygodnie energicznym, kocha wszelkiego rodzaju smakołyki. Jest bardzo posłuszny – aportuje, podaje łapę oraz wykonuje wszelkie inne komendy. Franek jest zżyty z Maksiem, bo przecież ten towarzyszy mu już od 3 lat. To jego największy przyjaciel, który nie pozwoli go obrazić. Zdarzało się nawet, że Maksio szczekał na rodziców Franka, gdy ten coś przeskrobał i musiał ponieść zasłużoną karę.
-Ach, jak ja bym chciał, żeby Maksio umiał mówić… – powiedział rozmarzony chłopiec
Jedyną rzeczą, którą mógł usłyszeć, to było „hau hau”, czyli naturalny odgłos wydawany przez psy. Gdy Franek obudził się pewnego dnia, stała się niezwykła rzecz. Do pokoju Franka, który zbierał się do przedszkola wbiegł jak co dzień Maks. Polizał go po twarzy i nagle wypadły z jego ust słowa „Cześć Franek”. Chłopczyk był strasznie zaskoczony, przecież takich sytuacji zwykle się nie spotyka w normalnym świecie. Od razu pomyślał „przecież psy nie mówią”. I to prawda. Psy nie mówią, ale Maksio jest wyjątkowy i było mu pozwolone przemówić ludzkim głosem.
Okazało się, że Maks i Franek mogą wreszcie rozmawiać ludzkim językiem, a pies może okazywać swoją miłość nie tylko przez codzienne lizanie wstającego Franka, przynoszenie patyków czy słuchaniem wszystkich komend, ale również mogą porozmawiać na wszystkie tematy. Maksio jednak powiedział Frankowi, aby nie mówił o tym nikomu, nawet swoim rodzicom. I w taki oto sposób, dwaj najlepsi przyjaciele mogli żyć długo i szczęśliwie. Dla pozostałych Maksio był takim samym pieskiem, jakim był zwykle, ale dla Franka stał się jeszcze większym ulubieńcem.
Cudowna chociaż krótka bajeczka