Bajka adwentowa 8. z 24
Wczoraj Anielka i elf słuchali opowieści o Bożym Narodzeniu w domu babci. Dzisiaj było to dla nich bardzo przydatne, ponieważ dostali od mamy zadanie zbudowania drewnianej, rzeźbionej szopki.
Anielka wyjęła drewniane postacie z pudełka i postawiła je w szopce. Elf oczywiście pomagał.
– Dzieciątko Jezus już tam jest. A ci wszyscy ludzie, którzy tam stoją, naprawdę do niego idą? – zapytał elf, wskazując na pasterza i inne lalki z prezentami.
– Jasne.
– W takim razie odwrócę ich i uciekną – zachichotał elf.
Anielka potrząsnęła głową.
–Nie dokazuj. Masz tu króla, połóż go gdzieś.
– Świetnie. Ma piękne sanie. I zjeżdża z górki – zawołał elf, demonstrując jazdę saniami z drewnianym manekinem, aż przejechał postać babci.
– Ups, przejechał babcię – przestraszył się elf i pospiesznie ustawił wszystkie lalki we właściwej pozycji. – Dlaczego w ogóle to budujemy?
– Tata powiedział, że to część Bożego Narodzenia. Powiedział też, że Franciszek z Asyżu zapoczątkował tę tradycję dawno temu. Powiedział nawet, że zbudował żywą szopkę z ludzi, z osłem i wołem, i że odbyła się tam pierwsza msza bożonarodzeniowa. Od tej pory kładli Dzieciątko Jezus w żłobie, tak jakby się narodziło.
– Świąteczne wszy? Och, fuj.
– Nie wszy. Msza. To wtedy ludzie spotykają się w kościele i się modlą – wyjaśniła Anielka.
– Och. Więc ten Franciszek nie miał wszy?
–Nie.
– A pchły?
– Nie!
– No tak. A co to za gwiazda z ogonem? – pytał dalej elf.
– To kometa. Jasna gwiazda, która wskazała ludziom drogę do dzieciątka Jezus. Umieścimy ją tuż nad szopką.