Głęboko w lesie, w wielkiej norze mieszkała rodzina borsuków. Tata był borsukiem, mama borsuczycą i mieli dwa niespokojne, piękne młode borsuki. Byli to dwaj borsuczy chłopcy. Nazywali się Monty i Biszkopt. Obaj byli bardzo dobrymi borsukami.
Pomagali rodzicom we wszystkim. Budowali z nimi skomplikowane nory i szukali pożywienia w całym lesie. Ich rodzice byli z nich bardzo zadowoleni. Ale Monty i Biszkopt byli również pełni energii i zawsze coś wymyślali. Uwielbiali gonitwy i zabawy w chowanego, przyjaźnili się z innymi zwierzętami. Byli odważnymi chłopcami i niczego się nie bali. Ale pewnego dnia stało się coś, czego się przestraszyli.
Było piękne słoneczne popołudnie, a Monty i Biszkopt wykonali już wszystkie swoje obowiązki. Postanowili więc pobiegać po lesie, znaleźć wiewiórki i zagrać z nimi jakąś grę. Przeszli przez las. Wołali swoje przyjaciółki, ale nie mogli ich znaleźć. Poszli więc dalej w głąb lasu.
Po chwili poszukiwań Monty nagle krzyknął:
– Biszkopcie, słyszałeś to?
– Nie, nic nie słyszałem.
Biszkopt spojrzał na niego, nie rozumiejąc. Monty wskazał łapą na swój pysk, mówiąc Biszkoptowi, by był cicho i słuchał. Przez kilka sekund nic się nie działo, ale potem obaj to usłyszeli.
– Pomocy, niech ktoś nam pomoże! Proszę! – dobiegło gdzieś z oddali.
Borsuczy chłopcy od razu wiedzieli, że to wołają ich przyjaciółki wiewiórki. Nie zawahali się i pobiegli za ich głosem. Przeskoczyli przez krzaki jagód, odsunęli je na bok i wtedy to zobaczyli. Wiewiórki wpadły do ogromnej dziury wykopanej w lesie. Dziurę wykopali kłusownicy, aby złapać jakieś zwierzę w pułapkę. Ale teraz wpadły do niej dwie wiewiórki i nie mogły się wydostać. Borsuki natychmiast podbiegły do nich, zastanawiając się, jak je wydostać. Dziura była głęboka i nie było się czego chwycić.
Dopiero wtedy Biszkopt coś wymyślił:
– Monty, znajdziemy długą gałąź, przywiążemy cię do jej końca twardą trawą, a ja spuszczę cię do wiewiórek. Ty podasz im łapę, a one wdrapią się na ciebie i na gałąź.
Obaj zaczęli szukać najdłuższej gałęzi i najmocniejszej trawy, którą przywiązali do liny. Monty przywiązał nogę do gałęzi, ale kiedy już miał opuścić się na dół, przestraszył się. Stanął nad dziurą, patrząc na uwięzione wiewiórki i zamarł całkowicie.
– Biszkopcie, boję się…
Spojrzał smutno na swojego młodszego brata.
– Monty, wierzę ci. Wiem, że dziura jest głęboka, ale wiem też, że dasz radę. Nie martw się. Strach jest normalny i dzięki niemu pojawia się odwaga.
Monty był więc zdeterminowany. Spojrzał w dół, wziął głęboki oddech i powoli opuścił się prawie na dno dołu. Pomógł swoim przyjaciółkom wiewiórkom dostać się na górę, a następnie wszyscy pomogli wyciągnąć Monty’ego. Wspólnie zasypali dół, by nikt nigdy więcej do niego nie wpadł, i ruszyli w drogę powrotną do domu.
Późnym wieczorem, gdy borsuczy chłopcy opowiedzieli o wszystkim rodzicom, ci nie mogli uwierzyć własnym uszom. Byli z nich dumni. Od tego czasu Monty nigdy nie zapomniał, że strach jest normalny i że nie musi się go wstydzić. Wiedział też, że przez strach przychodzi odwaga.